"7 dni" Eve Ainsworth

Zauważyłam, że bardzo wiele osób czyta książki obyczajowe. Wpadłam więc na pomysł, że skoro przeczytałam bardzo fajną obyczajówkę to zrobię jej recenzję. Mimo, że przeczytałam ją już jakiś czas temu to utkwiła mi w pamięci i cały czas chodzi za mną jej recenzja. Nie przedłużając: zapraszam na część właściwą tego posta!

  Jess jest zwyczajną nastolatką, która jak każdy, posiada wady i zalety. Według niej jej największym mankamentem jest nadwaga. Dziewczyna chciałaby być szczupła, piękna i lubiana tak, jak jej rówieśnicy. Nie wie jednak, że życie jej koleżanek wcale nie jest usłane różami. Ona sama nie ma łatwego życia. Wraz siostrą wychowują się w malutkim domku, ich matka ciągle pracuje po nocach, a w dzień albo śpi, albo pracuje przy komputerze. Ich ojciec odszedł kilka lat wcześniej i związał się z inną kobietą. Jess nie jest lubiana w szkole i nie ma przyjaciół, ale jej największym problemem jest jej dręczycielka. Twarda, nieugięta, bezwzględna. Kez.

  Kez jest rówieśniczką Jess. Czasem chodzą razem na lekcje. Dziewczyna jest wysoka, szczupła, ma piękne blond włosy i cudowną figurę. Z pozoru wydaje się być szczęśliwa: ma chłopaka, przyjaciół, jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole, mimo, że nie uczy się najlepiej. Jednak pozory nie maja nic wspólnego z rzeczywistością. Chłopak poświęca jej nie wiele uwagi, przyjaciółki ją wykorzystują, a rodzice... No właśnie. Rodzice to jej największy koszmar. Ojciec alkoholik, który znęca się nad rodziną i matka, która nie potrafi się mu postawić. Swoją frustrację wyładowuje na swojej ofierze. Miękkiej, delikatnej, uległej. Na Jess.


Historia jednego tygodnia życia przedstawiona z punktu widzenia oprawcy i ofiary. Książka opowiadająca, o tym co może dziać się tuż obok, a my możemy tego nie dostrzegać.
Książka ta była takim jakby wyzwaniem Dyskusyjnego Klubu Książki.
Czytając ją czułam jakbym czytała historię swojego dzieciństwa tylko trochę bardziej dramatyczną z przekręconymi szczegółami. Kiedyś (czyt. nadal) zmagałam się z niedużym, aczkolwiek widocznym nadmiarem wagi. Tak jak Jess byłam poniżana i hejtowana właśnie za to. Tylko, że historia Jess i Kez ma podwójne dno- moja nie. Ja byłam dręczona do piątej klasy podstawówki przez kolegów, których szczerze nie znosiłam. Teraz mam z nimi całkiem dobre stosunki, ale kiedyś była katastrofa.

Zarówno Jess jak i Kez nie znoszą się wzajemnie. Zmieni to jednak pewne wydarzenie w ich życiu. Kez odzyska rozum, a Jess na tym zyska. Żeby jednak zyskać, trzeba najpierw stracić. Zobaczcie jak jeden tydzień może wpłynąć na całe życie.

Powieść naprawdę fajna. Mogę polecić ją każdemu, kto lubi obyczajówki. Czytałam i miałam wrażenie, że przenoszę się w świat tej książki. Autorka bardzo dobrze oddaje emocje emocje i uczucia bohaterów.

Eve Ainswoth jest mod pisarką, która kiedyś opowiadała historie, które wymyślała, ptakom. Przyznam, że to dość kreatywne. ;)

Recenzja krótka, ale nie wiem co mogłabym jeszcze napisać o tej książce. Chyba jedynie to, że zachęcam do jej przeczytania. :)


Z racji, że jutro są mikołajki, a ja mam w poniedziałek klasowe mikołajki to albo właśnie w poniedziałek, albo we wtorek pojawi się mikołajkowa notka. :)  Postaram się zaangażować do niej także przyjaciółki. ^^

Kl. :*


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Mój książkowy świat © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka